Jan Kucharzewski, polski historyk i antykomunista, napisał swego
czasu obszerną książkę „Od białego caratu do czerwonego”.
Zmarł na długo przed czasami (w 1952 roku), gdy świat doczekał
się upadku Związku Radzieckiego, jednak w swoim monumentalnym
dziele na temat historii Rosji, zawarł tezę, że Rosja, bez względu
na to czy biała, czy czerwona, a co za tym idzie i każda inna, nie
kieruje się żadną ideologią, poza dążeniem do dominacji.
Ostanie wydarzenia na Ukrainie pokazują, że miał rację. Dla Rosji
nie ma znaczenia żadna ideologia, a jedynie chęć dominowania nad
innymi. Car, pierwszy sekretarz czy prezydent tego kraju zachowują
się identycznie, chcą podbijać i władać.
Przed demokratycznymi krajami Europy i Ameryki kolejny egzamin, chyba
najważniejszy od czasu kryzysu kubańskiego. Od 1990 roku świat nie
był tak blisko kryzysu mogącego poróżnić tak bardzo Rosję i
Zachód, a być może zapowiadającego wojnę lub zamrożenie na
wiele lat wzajemnych stosunków.
Istnieją tylko trzy scenariusze możliwego rozwoju wypadków:
pierwszy – wolny świat jednomyślnie i tak zdecydowanie zareaguje
na wyczyny Putina, że ten, nie chcąc być izolowany, zdecyduje się
na niepodejmowanie dalszych kroków eskalujących napięcie. Ten
scenariusz jest prawdopodobny, pomimo iż Zachód jak dotąd nie
potrafił się zdobyć na jednoznaczną reakcję ani nałożyć
zdecydowanych sankcji, zaś Putin zaczął zdradzać objawy
szaleństwa. Jednak mimo wszystko Putin zdaje sobie sprawę z faktu,
że Rosja w izolacji gospodarczej i politycznej może wprawdzie
istnieć, ale nie się rozwijać.
Drugi scenariusz: Putin wahania i różnice między przywódcami
krajów Zachodu odczyta jako jej jako ich słabość i wyprowadzi
wojska poza Krym, co spotka się ze zdecydowaną odpowiedzią Ukrainy
i doprowadzi do wojny, której skutki mogą być niewyobrażalne.
Trzeci jest taki, że obie strony zatrzymają się wpół drogi,
osamotniona Ukraina zostanie podzielona, a przynajmniej bez realnej
władzy na Krymie, a między Zachodem i Rosją zapadnie żelazna
kurtyna, tym razem po naszej wschodniej stronie. W tym scenariuszu na
świecie zapanuje kolejna zimna wojna do czasu, aż w Moskwie zmienią
się przywódcy na takich, którzy kierować się będą zwykłym
ekonomicznym interesem swojego kraju i jego mieszkańców, a nie
mocarstwowymi zapędami. Kilka ostatnich dni wyrządziło rosyjskiej
gospodarce znaczne szkody (i nie tylko Rosji), a po zerwaniu nawet
części gospodarczych kontaktów, straty mogą być znaczenie
większe a recesja głęboka.
Ukraina zdała egzamin, z determinacją godną podziwu odwróciła
bieg dziejów i zapukała do drzwi Zachodu. Tylko czy Zachód jest
gotowy na jej przyjęcie? Czasem ma się wrażenie, że dla części
zachodnich politycznych elit ukraińska rewolucja to kłopotliwy
prezent, bo zdecydowanie wolałyby przyjaźń Rosji, niż wolność
Ukrainy. Zachód będzie musiał udowodnić czy dorósł do
szczytnych haseł, które głosi, ale w których realizacji nie
bardzo chce współuczetniczyć.