Niełatwo jest
znaleźć książkę, która stanowiłaby tak przyjemną lekturę, bo rzadko pisuje się
teraz powieści, które poruszają sprawy istotne bez ich komplikowania, a co
najważniejsze, bez epatowania brutalnością, dosłownością i wulgaryzmami. Ponadto
postać bohatera, niemal już sześćdziesięciolatka, choć mieszkającego w innym
kraju i innej rzeczywistości, bliższa się okazuje duszy Polaka, niż mogłoby się
wydawać. Bo w gruncie rzeczy, bez względu na to, pod jaką szerokością
geograficzną się żyje i jakiej barwy flagi wywiesza podczas świąt narodowych,
wszyscy jesteśmy podobni i podobne problemy i rozterki przeżywamy.
|
Fredrik Backman, Mężczyzna imieniem Ove, Wydawnictwo: W.A.B. |
Ove to jednak
niezwyczajna postać ani na polskie, ani szwedzkie standardy, choć ten typ
mężczyzny spotkać można wszędzie i, opierając się na powierzchownych spostrzeżeniach,
mocno pomylić w ocenie. Bo w towarzyskim życiu Ove nie jest łatwy, wieczne
niezadowolony, surowy w opiniach, stale wykłócający się o wszystko i przekonany
o tym, że cały świat sprzysiągł się, by z nim walczyć. Tak naprawdę kieruje się
rozsądnymi zasadami, nie pasuje już jednak do tego świata, który w ciągu jego
życia zmienił się w tempie przekraczającym wszelkie wyobrażenia: komputery,
tablety, telefony komórkowe, międzynarodowe korporacje, elektronika – to rzeczy,
których nie rozumie i nie chce rozumieć. Nie obarcza jednak winą postępu, a
tylko fakt, że ludzie dali mu się uwieść, omotać i pod jego wpływem odeszli od starych
zasad i przyzwyczajeń. „Bo teraz wszyscy mają po trzydzieści jeden lat, noszą
zbyt obcisłe spodnie i nie piją normalnej kawy. I nikt już nie bierze za nic
odpowiedzialności. Wszędzie cała masa facetów z przystrzyżoną bródką, którzy
zmieniają prace, zmieniają żony i zmieniają marki samochodów. Tak po prostu.
Kiedy im pasuje” – konstatuje. Wie że różni się od innych, nie szuka towarzystwa
ani ludzi, ani zwierząt, a jedyne czego pragnie, to tego, by przestrzegano
zasad i nie wkraczano w jego świat.
Niełatwo jest
znaleźć książkę, która stanowiłaby tak przyjemną lekturę, bo rzadko pisuje się
teraz powieści, które poruszają sprawy istotne bez ich komplikowania, a co
najważniejsze, bez epatowania brutalnością, dosłownością i wulgaryzmami. Ponadto
postać bohatera, niemal już sześćdziesięciolatka, choć mieszkającego w innym
kraju i innej rzeczywistości, bliższa się okazuje duszy Polaka, niż mogłoby się
wydawać. Bo w gruncie rzeczy, bez względu na to, pod jaką szerokością
geograficzną się żyje i jakiej barwy flagi wywiesza podczas świąt narodowych,
wszyscy jesteśmy podobni i podobne problemy i rozterki przeżywamy.
Ove to jednak
niezwyczajna postać ani na polskie, ani szwedzkie standardy, choć ten typ
mężczyzny spotkać można wszędzie i, opierając się na powierzchownych spostrzeżeniach,
mocno pomylić w ocenie. Bo w towarzyskim życiu Ove nie jest łatwy, wieczne
niezadowolony, surowy w opiniach, stale wykłócający się o wszystko i przekonany
o tym, że cały świat sprzysiągł się, by z nim walczyć. Tak naprawdę kieruje się
rozsądnymi zasadami, nie pasuje już jednak do tego świata, który w ciągu jego
życia zmienił się w tempie przekraczającym wszelkie wyobrażenia: komputery,
tablety, telefony komórkowe, międzynarodowe korporacje, elektronika – to rzeczy,
których nie rozumie i nie chce rozumieć. Nie obarcza jednak winą postępu, a
tylko fakt, że ludzie dali mu się uwieść, omotać i pod jego wpływem odeszli od starych
zasad i przyzwyczajeń. „Bo teraz wszyscy mają po trzydzieści jeden lat, noszą
zbyt obcisłe spodnie i nie piją normalnej kawy. I nikt już nie bierze za nic
odpowiedzialności. Wszędzie cała masa facetów z przystrzyżoną bródką, którzy
zmieniają prace, zmieniają żony i zmieniają marki samochodów. Tak po prostu.
Kiedy im pasuje” – konstatuje. Wie że różni się od innych, nie szuka towarzystwa
ani ludzi, ani zwierząt, a jedyne czego pragnie, to tego, by przestrzegano
zasad i nie wkraczano w jego świat.
Ove ma jednak
nieszczęście (choć to pojęcie okazuje się względne) trafiać na ludzi, którzy
zdają się deptać wszystko, co ma dla niego wartość, a co gorsza przekraczać
wyraźnie artykułowaną przez niego granicę prywatności. I to, ku jego
zaskoczeniu, bywają ludzie, którzy warci są nie tylko uwagi, ale i przyjaźni.
W zasadzie, ta
książka to banał, bo to opowieść o sile miłości, bardzo głęboko zagrzebanej w duszy
oraz i o tym, że w szczególnych okolicznościach zawsze potrafi o sobie
przypomnieć. Ale właśnie sztuką jest pisać banały, które tak potrafią wciągnąć
i tak wzruszać. Tak naprawdę lubimy czytać o sobie, a ten bohater bliski będzie
niejednemu mężczyźnie, który jest jeszcze w pełni sił, gotów jest dać z siebie
wszystko, ale nikt nie chce z tego skorzystać ani nawet słuchać jego rad, a on
czuje się coraz bardziej niepotrzebny. I będzie bliski tym wyjątkowym
kobietom, które kochają takich mężczyzn.
Jeśli miałbym
postawić zarzut autorowi, to nadmiernej poprawności politycznej, jakby chciał
zadowolić wszystkich. Ale przyznać muszę, uczynił to z wdziękiem. A książkę
zdecydowanie polecam, również kobietom, bo daje wgląd w męski świat i męską
duszę. Choć pamiętać powinny, że dusza Ovego nie wyczerpuje różnorodności
męskiego świat.Ove ma jednak
nieszczęście (choć to pojęcie okazuje się względne) trafiać na ludzi, którzy
zdają się deptać wszystko, co ma dla niego wartość, a co gorsza przekraczać
wyraźnie artykułowaną przez niego granicę prywatności. I to, ku jego
zaskoczeniu, bywają ludzie, którzy warci są nie tylko uwagi, ale i przyjaźni.
W zasadzie, ta
książka to banał, bo to opowieść o sile miłości, bardzo głęboko zagrzebanej w duszy
oraz i o tym, że w szczególnych okolicznościach zawsze potrafi o sobie
przypomnieć. Ale właśnie sztuką jest pisać banały, które tak potrafią wciągnąć
i tak wzruszać. Tak naprawdę lubimy czytać o sobie, a ten bohater bliski będzie
niejednemu mężczyźnie, który jest jeszcze w pełni sił, gotów jest dać z siebie
wszystko, ale nikt nie chce z tego skorzystać ani nawet słuchać jego rad, a on
czuje się coraz bardziej niepotrzebny. I będzie bliski tym wyjątkowym
kobietom, które kochają takich mężczyzn.
Jeśli miałbym
postawić zarzut autorowi, to nadmiernej poprawności politycznej, jakby chciał
zadowolić wszystkich. Ale przyznać muszę, uczynił to z wdziękiem. A książkę
zdecydowanie polecam, również kobietom, bo daje wgląd w męski świat i męską
duszę. Choć pamiętać powinny, że dusza Ovego nie wyczerpuje różnorodności
męskiego świat.