sobota, 21 stycznia 2017

Ginący gatunek mężczyzn

Niełatwo jest znaleźć książkę, która stanowiłaby tak przyjemną lekturę, bo rzadko pisuje się teraz powieści, które poruszają sprawy istotne bez ich komplikowania, a co najważniejsze, bez epatowania brutalnością, dosłownością i wulgaryzmami. Ponadto postać bohatera, niemal już sześćdziesięciolatka, choć mieszkającego w innym kraju i innej rzeczywistości, bliższa się okazuje duszy Polaka, niż mogłoby się wydawać. Bo w gruncie rzeczy, bez względu na to, pod jaką szerokością geograficzną się żyje i jakiej barwy flagi wywiesza podczas świąt narodowych, wszyscy jesteśmy podobni i podobne problemy i rozterki przeżywamy.
Fredrik Backman, Mężczyzna imieniem Ove,
Wydawnictwo: W.A.B.
Ove to jednak niezwyczajna postać ani na polskie, ani szwedzkie standardy, choć ten typ mężczyzny spotkać można wszędzie i, opierając się na powierzchownych spostrzeżeniach, mocno pomylić w ocenie. Bo w towarzyskim życiu Ove nie jest łatwy, wieczne niezadowolony, surowy w opiniach, stale wykłócający się o wszystko i przekonany o tym, że cały świat sprzysiągł się, by z nim walczyć. Tak naprawdę kieruje się rozsądnymi zasadami, nie pasuje już jednak do tego świata, który w ciągu jego życia zmienił się w tempie przekraczającym wszelkie wyobrażenia: komputery, tablety, telefony komórkowe, międzynarodowe korporacje, elektronika – to rzeczy, których nie rozumie i nie chce rozumieć. Nie obarcza jednak winą postępu, a tylko fakt, że ludzie dali mu się uwieść, omotać i pod jego wpływem odeszli od starych zasad i przyzwyczajeń. „Bo teraz wszyscy mają po trzydzieści jeden lat, noszą zbyt obcisłe spodnie i nie piją normalnej kawy. I nikt już nie bierze za nic odpowiedzialności. Wszędzie cała masa facetów z przystrzyżoną bródką, którzy zmieniają prace, zmieniają żony i zmieniają marki samochodów. Tak po prostu. Kiedy im pasuje” – konstatuje. Wie że różni się od innych, nie szuka towarzystwa ani ludzi, ani zwierząt, a jedyne czego pragnie, to tego, by przestrzegano zasad i nie wkraczano w jego świat.
Niełatwo jest znaleźć książkę, która stanowiłaby tak przyjemną lekturę, bo rzadko pisuje się teraz powieści, które poruszają sprawy istotne bez ich komplikowania, a co najważniejsze, bez epatowania brutalnością, dosłownością i wulgaryzmami. Ponadto postać bohatera, niemal już sześćdziesięciolatka, choć mieszkającego w innym kraju i innej rzeczywistości, bliższa się okazuje duszy Polaka, niż mogłoby się wydawać. Bo w gruncie rzeczy, bez względu na to, pod jaką szerokością geograficzną się żyje i jakiej barwy flagi wywiesza podczas świąt narodowych, wszyscy jesteśmy podobni i podobne problemy i rozterki przeżywamy.
Ove to jednak niezwyczajna postać ani na polskie, ani szwedzkie standardy, choć ten typ mężczyzny spotkać można wszędzie i, opierając się na powierzchownych spostrzeżeniach, mocno pomylić w ocenie. Bo w towarzyskim życiu Ove nie jest łatwy, wieczne niezadowolony, surowy w opiniach, stale wykłócający się o wszystko i przekonany o tym, że cały świat sprzysiągł się, by z nim walczyć. Tak naprawdę kieruje się rozsądnymi zasadami, nie pasuje już jednak do tego świata, który w ciągu jego życia zmienił się w tempie przekraczającym wszelkie wyobrażenia: komputery, tablety, telefony komórkowe, międzynarodowe korporacje, elektronika – to rzeczy, których nie rozumie i nie chce rozumieć. Nie obarcza jednak winą postępu, a tylko fakt, że ludzie dali mu się uwieść, omotać i pod jego wpływem odeszli od starych zasad i przyzwyczajeń. „Bo teraz wszyscy mają po trzydzieści jeden lat, noszą zbyt obcisłe spodnie i nie piją normalnej kawy. I nikt już nie bierze za nic odpowiedzialności. Wszędzie cała masa facetów z przystrzyżoną bródką, którzy zmieniają prace, zmieniają żony i zmieniają marki samochodów. Tak po prostu. Kiedy im pasuje” – konstatuje. Wie że różni się od innych, nie szuka towarzystwa ani ludzi, ani zwierząt, a jedyne czego pragnie, to tego, by przestrzegano zasad i nie wkraczano w jego świat.
Ove ma jednak nieszczęście (choć to pojęcie okazuje się względne) trafiać na ludzi, którzy zdają się deptać wszystko, co ma dla niego wartość, a co gorsza przekraczać wyraźnie artykułowaną przez niego granicę prywatności. I to, ku jego zaskoczeniu, bywają ludzie, którzy warci są nie tylko uwagi, ale i przyjaźni.
W zasadzie, ta książka to banał, bo to opowieść o sile miłości, bardzo głęboko zagrzebanej w duszy oraz i o tym, że w szczególnych okolicznościach zawsze potrafi o sobie przypomnieć. Ale właśnie sztuką jest pisać banały, które tak potrafią wciągnąć i tak wzruszać. Tak naprawdę lubimy czytać o sobie, a ten bohater bliski będzie niejednemu mężczyźnie, który jest jeszcze w pełni sił, gotów jest dać z siebie wszystko, ale nikt nie chce z tego skorzystać ani nawet słuchać jego rad, a on czuje się coraz bardziej niepotrzebny. I będzie bliski tym wyjątkowym kobietom, które kochają takich mężczyzn.
Jeśli miałbym postawić zarzut autorowi, to nadmiernej poprawności politycznej, jakby chciał zadowolić wszystkich. Ale przyznać muszę, uczynił to z wdziękiem. A książkę zdecydowanie polecam, również kobietom, bo daje wgląd w męski świat i męską duszę. Choć pamiętać powinny, że dusza Ovego nie wyczerpuje różnorodności męskiego świat.Ove ma jednak nieszczęście (choć to pojęcie okazuje się względne) trafiać na ludzi, którzy zdają się deptać wszystko, co ma dla niego wartość, a co gorsza przekraczać wyraźnie artykułowaną przez niego granicę prywatności. I to, ku jego zaskoczeniu, bywają ludzie, którzy warci są nie tylko uwagi, ale i przyjaźni.
W zasadzie, ta książka to banał, bo to opowieść o sile miłości, bardzo głęboko zagrzebanej w duszy oraz i o tym, że w szczególnych okolicznościach zawsze potrafi o sobie przypomnieć. Ale właśnie sztuką jest pisać banały, które tak potrafią wciągnąć i tak wzruszać. Tak naprawdę lubimy czytać o sobie, a ten bohater bliski będzie niejednemu mężczyźnie, który jest jeszcze w pełni sił, gotów jest dać z siebie wszystko, ale nikt nie chce z tego skorzystać ani nawet słuchać jego rad, a on czuje się coraz bardziej niepotrzebny. I będzie bliski tym wyjątkowym kobietom, które kochają takich mężczyzn.

Jeśli miałbym postawić zarzut autorowi, to nadmiernej poprawności politycznej, jakby chciał zadowolić wszystkich. Ale przyznać muszę, uczynił to z wdziękiem. A książkę zdecydowanie polecam, również kobietom, bo daje wgląd w męski świat i męską duszę. Choć pamiętać powinny, że dusza Ovego nie wyczerpuje różnorodności męskiego świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz