Lubicie samotność? Czujecie się lepiej w domu niż na głośnej
imprezie? Odczuwacie wewnętrzny opór kiedy macie zatelefonować do
nieznanej sobie osoby? Denerwujecie się wyjątkowo przed publicznym
wystąpieniem? A mimo wszystko przełamujecie się i brniecie przed
siebie przebojowo i z uśmiechem na twarzy? I dziwicie się, jak to
możliwe? Jeśli tak, to być może w książce „Ciszej proszę...”
znajdziecie odpowiedź, dlaczego tak się dzieje. Być może należycie do tych
30-35 procent ludzi, którzy są introwertykami, ale jeszcze sobie
tego nie uświadomili?
Mnie ta książka pomogła zrozumieć znacznie więcej, niż się
spodziewałem. Tak bardzo od dzieciństwa starałem się ukryć swoją
odmienność, że sam przed sobą się nie przyznawałem.
Żyjemy w świecie zdominowanym przez kult ekstrawertyka, głośnego,
przebojowego, który z łatwością nawiązuje nowe kontakty i
doskonale odnajduje się w każdym towarzystwie.
Ciszej proszę, 2012 |
„Zewsząd słyszymy, że aby odnieść sukces, trzeba być pewnym
siebie i przebojowym, żeby być szczęśliwym, trzeba być
towarzyskim i łatwo nawiązywać nowych znajomości”. Takich też
ludzi starają się kształtować najbardziej prestiżowe szkoły
biznesu. „Archetypowy ekstrawertyk woli działać niż się
zastanawiać, podejmować ryzyko niż rozważać wszystkie za i
przeciw, mieć pewność niż wątpliwości. Preferuje szybkie
decyzje, nawet za cenę popełnienia błędu”.
Świat jest pełen takich ludzi, są wszędzie wokół nas. Wielu
takich jak ja czuje się tym przytłoczonych i zastanawia się, czy
istnieją inni introwertycy? A jeżeli tak, dlaczego tak trudno ich
dostrzec? To proste, tak jak my nauczyli się maskować, wtopili się
w tłum. Mamy ich wśród przyjaciół, znajomych, kolegów ze szkoły
czy z pracy.
Świat wychowuje ekstrawertyków, ale tak naprawdę czci ich
przeciwieństwo – do introwertyków należeli Newton, Einstein,
Yeats, Chopin, Orwell, a należą Spielberg, Rowling i dziesiątki
prezesów najbardziej znanych korporacji – wszyscy umiejętnie się
maskujący, świadomie bądź nie.
Susan Cain napisała książkę, która wielu ludziom pozwoliła
odkryć w sobie introwertyzm, zaakceptować to i zrozumieć własne
życie. Doskonale udokumentowana praca, przenikliwa, ważna. Mnie
pozwoliła siebie lepiej zrozumieć, a co ważniejsze, odetchnąć po
uwolnieniu się od poczucia winy, że coś ze mną jest nie tak.
Zrozumiałem też, że nie muszę tego ukrywać, bo w ciszy i spokoju
też tkwi wielka moc. A ekstrawertycy, którzy tę książkę
przeczytają, być może zrozumieją, że muszą nauczyć się
słuchać tych mówiących nieco ciszej, bo dzięki temu mogą wiele
zyskać.
Na tym mógłbym zakończyć, ale myślę, że warto dodać jeszcze
jedno o książce Susan Cain. Jej lektura pomóc może nie tylko nam,
introwertykom, ale także menadżerom. Cain obala wiele mitów na
temat skutecznego zarządzania zespołem ludzi, wyzwalania ich
inwencji i pracowitości. A lepiej zrozumieć, to lepiej korzystać z
pracy zespołu z pożytkiem dla siebie i innych.
Może to mnie też dotyczy...
OdpowiedzUsuń