Każdy ma swoje ulubione miejsca na świecie, Maja
Wolny, autorka „Księgobójcy”, zauroczona jest Amsterdamem (a ja lubię
zauroczenia miejscami), gdzie w jednej z
uliczek umieściła księgarnię prowadzoną przez antykwariusza starej daty z
polskimi korzeniami. Holenderski krajobraz miejski, polskie pogmatwane losy
emigrantów, interesujący pomysł na fabułę, nie rażąca współczesnymi błędami i trendami polszczyzna,
więc można byłoby powiedzieć, że całkiem dobrze, ale… To „ale” zostawię jednak
na koniec.
Księgobójca, Maja Wolny, Wyd. Czarna Owca, 2017 |
Historia plecie się sympatycznie, jest tam nie
dająca o sobie zapomnieć przeszłość bohaterów, są ich współczesne komplikacje,
w tle nieco kultury i sztuki, jest miłość i zbrodnia – a wszak wiadomo, trup
ożywia nie tylko gazety – a nie ma, co równie ważne dla mnie, wulgarności i przesadnej
dosłowności. No i ponadto polska, nieznana mi dotąd pisarka, co daje nadzieję
na kolejne warte zakupu książki do poduszki.
Ale jednak jest to wspomniane wcześniej „ale”,
które nie do końca może być zarzutem do prozy autorki, tylko bardziej do mego
nieszczęsnego trafu i tym samym osobistego przesytu nadmiernie współcześnie wykorzystywanym
tematem, który ociera się już o nadpoprawność polityczną. Nie wymienię go z
imienia, bo nie chcę psuć lektury – część czytelników się domyśli, inni nawet tego
nie zauważą, bo przesycona jest tym współczesna publicystyka, literatura i
kino. Mnie przeszkadza, bo inaczej nieco postrzegam rzeczywistość. Temat
istnieje, nie przeczę, ale nie występuje wcale tak często w rzeczywistości, jak
starają się o tym nas przekonać twórcy i publicyści. Raz, drugi, nawet trzeci,
ale kolejna książka pod rząd? Dla mnie to przesada. Taka zatem mała uwaga – nadmierna
poprawność w literaturze, to też księgobójstwo, bo może zniechęcić czytelnika,
a książki bez czytelników są martwe. Niemniej i tak polecam, warto poznać tę
książkę, bo to coś nowego i innego w polskiej lżejszego gatunku prozie – taka
literatura quasi-kryminalna, gdzie społeczne i historyczne odniesienia, opisy i
atmosfera są nie mniej ważne, niż kryminalna zagadka. A potem można pojechać do
Amsterdamu i pospacerować.