niedziela, 10 stycznia 2016

Nadal w biegu

 W książce „Między zieloną wyspą a dryfującą krą” Dariusz Filar dokonał pewnego rodzaju bilansu zamknięcia, ocenił stan i potencjał polskiej gospodarki ostatniej dekady. Wyznaczył tym samym, chyba nieświadomie, punkt odniesienia, do którego wrócić będzie można, gdy nadejdzie czas oceniania gospodarczych wyników rządów PiS, bo zbieg okoliczności sprawił, że książka ukazała się tuż przed spektakularną przegraną PO.
Wspominam o tym, bo chwilę po premierze tamtej książki (czyli około miesiąca, co na rynku wydawniczym jest chwilą dla dzieł tego samego pisarza), ukazała się kolejna książka Dariusza Filara, czyli „Drugie wejrzenie”. Jedną i drugą dzieli literacka otchłań: pierwsza jest z gatunku literatury faktu, druga literackiej fantazji; pierwsza traktuje o ekonomii, druga o codziennym prywatnym życiu. A jednak łączy je nie tylko osoba autora – Ponieważ „Drugie wejrzenie” jest także swego rodzaju rozrachunkiem z przeszłością, jej zamknięciem i rozliczeniem, a jednocześnie rodzajem egzaminu z niełatwym teraźniejszości.
„Drugie wejrzenie” to na pierwszy rzut oka romans, ale szczególny i nietypowy. I nie tylko dlatego, że kochankiem jest sześćdziesięcioletni naukowiec, a kochanką o połowę młodsza kobieta sukcesu. Raczej dlatego, że autor postawił przed bohaterem (być może także przed sobą, jeśli bohater jest alter ego autora) szereg pytań, na które ten udzielić musi wyczerpujących odpowiedzi, które ocenia surowa egzaminatorka – nowoczesna i wyzwolona bizneswomen – jego kochanka – Emilia.
Dariusz Filar, w osobie Krzysztofa (takie imię nosi jego bohater), zmierzył się w swojej powieści z dwiema największymi zagadkami istnienia: kobietą i współczesnym światem. I jedna i druga zagadka nie należy do łatwych, zwłaszcza że w dobie dynamicznych przemian stare recepty stają się bezużyteczne. A Krzysztof jest właśnie człowiekiem starej daty i obyczajów, mężczyzną po „pierwszym wejrzeniu”. Nadal jest bystrym i dociekliwym obserwatorem, ale swój najważniejszy w życiu wyścig już zakończył. „Pies wyścigowy” który rozpoczynał karierę naukową jeszcze w latach siedemdziesiątych, jest nieco zziajany, już nie to zdrowie i nie ta kondycja. Dotąd jego zaangażowanie we współczesną obyczajowość i reguły towarzyskiego życia ograniczało się do nobliwej roli wykładowcy i publicysty. Teraz, jak zwykle przez przypadek którym była podróż pociągiem, musi przekroczyć granicę i z obserwatora stać się uczestnikiem zmian, które obserwował z dystansu.
Po kilkudziesięciu pierwszych stronach lektury odniosłem wrażenie, że główną intencją autora było zmierzenie się coraz bardziej świadomego nadchodzącej starości mężczyzny z fantazją o przygodzie ze znacznie młodszą kobietą. Próbą odpowiedzi na pytanie, czy nadal może być atrakcyjny dla pięknej i przebojowej kobiety, fizycznie, intelektualnie i obyczajowo. Jej zainteresowanie kompensuje mu upływ lat, poprawia samopoczucie i samoocenę, udowadnia, że nadal jest mężczyzną w każdym aspekcie swojego istnienia. Ale gdyby tylko na tym miało się skończyć, nie pisałbym o „Drugim wejrzeniu”, by szkoda byłoby mi czasu. Na szczęście, dla Dariusza Filara opowiadana przez niego historia damsko-męskich relacji to tylko pretekst, by zmierzyć się z najbardziej drażliwymi i najżywiej dyskutowanymi tematami współczesnej Polski i świata, ot choćby: stosunkiem do wiary, homoseksualizmu czy aborcji. Dla kochanki bohatera, Emilii, te zagadnienia są proste, jej poglądy są zgodne z aktualną modą, jest otwarta na zmiany i akceptuje odmienność. Inaczej jest z Krzysztofem, ten rozdarty jest między pragnieniem utrzymania związku nobilitującego jego poczucie męskości, a własnymi przemyśleniami, nie zawsze zgodnymi z polityczno-towarzyską poprawnością współczesnych elit. Ile może powiedzieć, by nie narazić związku, co do którego nie ma złudzeń, że jest trudny i nienaturalny? Tu nie ma łatwych pytań i prostych odpowiedzi, jest wahanie między szczerością i uległością. Nieustanne pytanie o wierność swoim poglądom i młodszej kobiecie, z którą związek chciałby utrzymać. Być może świadomy jest tego, że to być może już ostatni taki poryw serca? Męskiego serca, nieco już zmęczonego życiem.
Jakie będą losy bohaterów, na ile różnice będą ich spajały a na ile dzieliły, nie będę zdradzał, niech odpowiedź pozostanie w książce. Ważne, że pies wyścigowy nadal biegnie.

I tu kończy się rzeczowa recenzja, ale nie mogę pozostawić bez komentarz jeszcze jednego aspektu prozy Darka Filara. Odkrywam w jego pisarstwie bliską mi wrażliwość na rzeczy zdawałoby się mało istotne, przywiązanie do przeszłości, nutę sentymentalizm, zamiłowanie do książek i architektury, szacunek dla ludzi. Może to dlatego, że przyszło nam spędzić młodość na ulicach Gdyni? A może po prostu nasze pokolenie (czy pokolenia), które nieprzygotowane ani przez rodziców, ani przez szkołę czy uczelnię, musiało dać sobie radę w nowej wolnorynkowej rzeczywistości, nauczyło się szczególnego szacunku do rzeczy drobnych a pięknych? Bez względu na to, jaka jest tego przyczyna, cieszę się, że nasze pokolenie ma jeszcze wiele do powiedzenia i przelewa to na papier.