niedziela, 12 marca 2017

Rozstanie z Facebookiem

Chciałem coś pozytywnie, przynajmniej we wspomnieniach, napisać o Facebooku, ale już nie potrafię. Porzucam FB i wszelkie inne portale społecznościowe o charakterze niesprecyzowanym tematycznie, bo w ostatnich latach przestały być społecznościowe, a zamieniły w polityczne. Kiedyś pozawalały odnaleźć się ludziom, którzy rozjechali się w różne strony świata, teraz zaczęły ich dzielić według politycznych sympatii, a tych niezaangażowanych emocjonalnie w politykę, do których  sam się zaliczam, po prostu odstręczają.
Ja mam dość i mam wrażenie, że nie jestem jedyny. Naprawdę rzadko udaje mi się od jakiegoś czasu trafić na posty znajomych związane z codziennymi wydarzeniami, zainteresowaniami pozapolitycznymi, podróżami, rodziną, hobby. Z przerażeniem przyglądam się zrywanym przyjaźniom, nienawistnym słowom, ostrym komentarzom. Nikt już nie słucha argumentów, tylko z góry odrzuca i  wykpiwa wszystko, co powiedzą przeciwnicy. Prawda przestała się liczyć, liczy się tylko przynależność, trzeba być za bądź przeciw, bo jak się nie jest za, to i tak jest się przeciw.
Nie pasuję do tego świat, wolę własny. Przez dziesięciolecia żyłem bez Facebooka, nie przychodzi mi zatem z trudem się z nimi żegnać. Zresztą to rozstanie nie jest gwałtowne, nie zamknę ostentacyjnie profilu na FB, bo takie gesty nie są w moim stylu. Coraz rzadziej zaglądałem tam zresztą ostatnio, a te przerwy się wydłużały. Nie obrażam się też ani na media, ani na znajomych, po prostu to nie moje klimaty.
Myślę, że otwarte, egalitarne portale, po początkowym okresie euforycznych powrotów do starych znajomości, uprzytomniły teraz wszystkim, że każdy jest inny i bardzo się różnimy. Wspólna klasa czy studia nie sprawiają, że myślimy tak samo i mamy podobne poglądy na wszystko i podobne gusta. Aby być ze sobą, cieszyć się swoim towarzystwem, trzeba dzielić zainteresowania. Egalitaryzm jest fikcją co jakiś czas narzucaną przez kolejne ideologie, ale sądziłem, że nie musi to oznaczać ostentacyjnej manifestacji rozumianej jako jedyna słuszna prawda. Dlatego się wypisuję, pozostawiając Facebook współczesnym sankiulotom i  żyrondystom, niech tam zmagają się ze sobą, gdy ja będę zmagał się z codziennymi problemami niezależnie od tego, kto jest u władzy. I spotykał się w realu z ludźmi, których łączy ze mną coś więcej, niż tylko polityczny transparent rozpostarty nad głowami. Bo życie pokazuje, że istnieją sprawy ważniejsze od polityki, choć niektórym trudno w to uwierzyć.

2 komentarze:

  1. Aż ma się ochotę "zalajkować" ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marku sam sie wielokrotnie zastanawialem czy sie nie "wypisac". Faceplant jak niektorzy z moich przyjacol nazywaja ten portal zamienil sie w forum politycznych,, kulturowych i innych konfrontacji. Nie wypisalem sie jeszcze poniewaz mam nadzieje, ze podobnie myslacy z moich znajomymych i przyjaciol nadal beda uzywac facebook jako forum do wymiany pogladow a nie jako forum do ziania nienawiscia do wszystkich tych ktorzy mysla troche inaczej. Czas zwerifikuje moja naiwnosc badz tez nie. Mysle ze nadal mamy wplyw na to....

    OdpowiedzUsuń