Lato minęło, a uczucie ogniem płonie – śpiewał Rudi Schubert.
A Felicjan Andrzejczak z Budki Suflera pytał Jolkę, czy pamięta to
lato ze snów? Ja pamiętam takie lato, choć to nie była Jolka. To
był 1983 rok. Gdy w tamte wakacje moja dziewczyna prowadziła
kolonie, jako wychowawczyni najstarszej grupy chłopców w Miłosnej
pod Warszawą, przez dziwny przypadek na krótką chwilę stałem się
właścicielem kilkunastoletniego Volkswagena Passata kupionego za
1000 marek zachodnioniemieckich. Wówczas to, z przyjacielem ze
studiów, postanowiliśmy do niej wpaść na krótkie odwiedziny. Z
Trójmiasta do Miłosnej było niemal czterysta kilometrów, a
wszystko było na kartki, więc, przywołując ponownie Budkę
Suflera, żebrząc wciąż o benzynę, gnałem, nie przez noc
wprawdzie, ale równie niecierpliwie, silnik rzęził ostatkiem sił.
W Warszawie na jednej ze stacji benzynowych uprosiliśmy na stacji o
tzw. „paliwo turystyczne”, czyli nalewane poza oficjalnym
przydziałem i rzecz jasna znacznie droższe, ale udało się
uzupełnić braki. Ale było warto! Dzięki tamtej wyprawie z czasów
stanu wojennego, pozostały niezapomniane i jedne z najpiękniejszych
wspomnienia.
Nadchodząca jesień zawsze niesie dobre letnie wspomnienia, choć
osnute mgiełką nostalgii. Zbliża się przecież zima. Jeszcze
wiele tygodni upłynie, nim spadnie pierwszy śnieg, ale ta
świadomość odchodzenia ciepła i zieleni już budzi tęsknotę za
następnym latem i oczekiwanie na wiosnę. Piękne letnie, gorące
wspomnienia, nawet sprzed wielu lat, pozwalają przeczekać
trudniejsze chwile.
Dlaczego zazwyczaj wydarzenia lata najtrwalej zapisują się w
pamięci? Zwłaszcza te z czasów młodości? Bo lato to wakacje –
harcerskie obozy, biwaki, żagle na Wielkich Jeziorach, kajakowe
spływy, słońce, dziewczyny, wieczorne śpiewy przy dźwiękach
gitary i strzelających iskrach ogniska, plaża i kąpiele za dnia. A
do tego pierwsze fascynacje i uczucia – czyż można o takich
wakacjach zapomnieć, nawet jeśli było ich wiele?
Było ich wiele, ale, jak sądzę, każdemu przychodzi na myśl
zwłaszcza jedno lato, to z jakiegoś powodu najważniejsze. Dla mnie
to było właśnie było tamto lato, zaraz po wizycie papieża, gdy
jeszcze w więzieniach przetrzymywano wielu działaczy demokratycznej
opozycji, w tym moich kolegów z NZS-u. Życie to jednak ma do
siebie, że nie pyta o pozwolenie i pisze własny scenariusz.
Jutro zacznie się jesień. Cieszę się z jej przyjścia, bo gdyby
nie ona, nie docenilibyśmy lata. Poza tym jest piękna, mieni się
wyjątkowymi barwami. I troszkę bardziej zadumana, refleksyjna, ale
takie chwile też są potrzebne. I zupełnie nie straszna, gdy ma się
takie jak ja wspomnienia z niejednego lata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz