niedziela, 22 września 2013

Wakacyjne wspomnienia na jesień

 Lato minęło, a uczucie ogniem płonie – śpiewał Rudi Schubert. A Felicjan Andrzejczak z Budki Suflera pytał Jolkę, czy pamięta to lato ze snów? Ja pamiętam takie lato, choć to nie była Jolka. To był 1983 rok. Gdy w tamte wakacje moja dziewczyna prowadziła kolonie, jako wychowawczyni najstarszej grupy chłopców w Miłosnej pod Warszawą, przez dziwny przypadek na krótką chwilę stałem się właścicielem kilkunastoletniego Volkswagena Passata kupionego za 1000 marek zachodnioniemieckich. Wówczas to, z przyjacielem ze studiów, postanowiliśmy do niej wpaść na krótkie odwiedziny. Z Trójmiasta do Miłosnej było niemal czterysta kilometrów, a wszystko było na kartki, więc, przywołując ponownie Budkę Suflera, żebrząc wciąż o benzynę, gnałem, nie przez noc wprawdzie, ale równie niecierpliwie, silnik rzęził ostatkiem sił. W Warszawie na jednej ze stacji benzynowych uprosiliśmy na stacji o tzw. „paliwo turystyczne”, czyli nalewane poza oficjalnym przydziałem i rzecz jasna znacznie droższe, ale udało się uzupełnić braki. Ale było warto! Dzięki tamtej wyprawie z czasów stanu wojennego, pozostały niezapomniane i jedne z najpiękniejszych wspomnienia.
Nadchodząca jesień zawsze niesie dobre letnie wspomnienia, choć osnute mgiełką nostalgii. Zbliża się przecież zima. Jeszcze wiele tygodni upłynie, nim spadnie pierwszy śnieg, ale ta świadomość odchodzenia ciepła i zieleni już budzi tęsknotę za następnym latem i oczekiwanie na wiosnę. Piękne letnie, gorące wspomnienia, nawet sprzed wielu lat, pozwalają przeczekać trudniejsze chwile.
Dlaczego zazwyczaj wydarzenia lata najtrwalej zapisują się w pamięci? Zwłaszcza te z czasów młodości? Bo lato to wakacje – harcerskie obozy, biwaki, żagle na Wielkich Jeziorach, kajakowe spływy, słońce, dziewczyny, wieczorne śpiewy przy dźwiękach gitary i strzelających iskrach ogniska, plaża i kąpiele za dnia. A do tego pierwsze fascynacje i uczucia – czyż można o takich wakacjach zapomnieć, nawet jeśli było ich wiele?
Było ich wiele, ale, jak sądzę, każdemu przychodzi na myśl zwłaszcza jedno lato, to z jakiegoś powodu najważniejsze. Dla mnie to było właśnie było tamto lato, zaraz po wizycie papieża, gdy jeszcze w więzieniach przetrzymywano wielu działaczy demokratycznej opozycji, w tym moich kolegów z NZS-u. Życie to jednak ma do siebie, że nie pyta o pozwolenie i pisze własny scenariusz.

Jutro zacznie się jesień. Cieszę się z jej przyjścia, bo gdyby nie ona, nie docenilibyśmy lata. Poza tym jest piękna, mieni się wyjątkowymi barwami. I troszkę bardziej zadumana, refleksyjna, ale takie chwile też są potrzebne. I zupełnie nie straszna, gdy ma się takie jak ja wspomnienia z niejednego lata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz