Co jakiś czas dopada nas,
Polaków, histeria niemal zbiorowa, która każe wyolbrzymiać nam
rzeczy pospolite, dobre i złe ale jednak drobne, w rodzaj narodowego
dramatu charakteryzującego się albo wybuchem euforii, albo
głębokiej depresji. Tym razem powodem do tego stał się mecz z
reprezentacją Niemiec. Nic to, że polska drużyna dopiero po raz
pierwszy w historii zwyciężyła Niemcy, nic to, że przez
zdecydowaną większość meczu tylko się broniła przed utratą
bramki, nic to, że Niemcy mieli znacznie więcej okazji do zdobycia
gola, a wszystko, czego im brakowało do zwycięstwa, to odrobina
szczęścia, które tym razem dopisało Polakom – wszystko to
furda! Portale, telewizyjne stacje i czasopisma rozpisywać się
zaczęły o wiekopomnej chwale Polaków.
Cieszę się z naszego
zwycięstwa, bo też na nie czekałem, ale mimo wszystko chciałbym
przypomnieć, że to dopiero drugi z meczów rozegranych w
eliminacjach do mistrzostw Europy i choć zwycięska bitwa cieszy, to
nie oznacza ona wygranej wojny (choć chciałbym, by była jej
początkiem), i że dla Niemców to drobny „wypadek przy pracy”,
który w skali ich sukcesów i nieustannej obecności na
mistrzostwach i świata, i Europy, jest tylko drobną niedogodnością.
Cieszyć się oczywiście należy, ale nie przesadzać, bo tym
boleśniejsze może być potem rozczarowanie. Bo, tak naprawdę,
wielką drużyną piłkarską jest nadal reprezentacja Niemiec, a nie
nasza drużyna narodowa, i ich ostatnia porażka z Polską nie
zmieniła tu niczego.
Choć tematyka jest inna, warto
przypomnieć, że Arthur
Wellesley, bardziej
znany jako książę Wellington, utrwalił się z w historii jako
zwycięzca spod Waterloo dlatego, że pokonał wojsko największego z
dowódców ówczesnej Europy, ale była to ostatnia bitwa Napoleona,
a nie drobna potyczka. Waterloo może się przytrafić największym,
czego dowodem była ostatnia piłkarska klęska Brazylii właśnie na
Mistrzostwach Świata organizowanych w ich własnym kraju, ale na
razie nic nie wskazuje na to, by miało się to przydarzyć Niemcom.
Dlatego
mimo wszystko zalecam większą powściągliwość. Nie tylko w
dziedzinie piłki nożnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz