środa, 23 grudnia 2015

Świąteczne lektury

Stefan Kisielewski, zwany częściej Kisielem, napisał przed laty dwa felietony w wielce zasłużonym „Tygodniku Powszechnym” o świątecznych gazetach. Bo świąteczne gazety były zawsze wyjątkowe, bardziej obszerne niż zazwyczaj i bardziej publicystyczne niż informacyjne. Choć przeczytałem te felietony w jego zbiorze, już lata po ich pierwszym opublikowaniu, rozumiałem co miał na myśli, bo w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych też kupowałem całe naręcze tygodników, by w święta zanurzyć się w ich lekturze.
Czasy się zmieniły, w epoce Internetu czasopisma przestały być już tak ważne jak niegdyś, wiadomości i felietony napływają w nim falą trudną do opanowania, ale zwyczaj świątecznej lektury nadal kusi czasem przeznaczonym tylko dla siebie i słowa pisanego, choć miejsce tygodników zajęły książki. Staram się wśród książek wyszukiwać te interesujące, zagubione pośród wszechobecnych kryminałów i romansów, co się udaje czasem z lepszym, czasem gorszym skutkiem. Tym razem z niecierpliwością czekam na wydłużony weekend, bo udało mi się postawić na półce trzy książki dla mnie ważne. Pierwsza zainteresowała mnie z tego powodu, że niedawno dopiero świat dowiedział się o jej istnieniu; druga, bo chociaż napisał ją autor nie tylko znany mi osobiście i którego twórczość starałem się śledzić, ale umknęła mi w ubiegłym roku, gdy została wydana; a trzecia, bo czekałem na nią ponad trzydzieści lat i, jak napisał mi w dedykacji jej autor, poniekąd w jakiś sposób podobno ją wyczarowałem. Trzy książki, jak trzy duchy z „Opowieści wigilijnej”, a świątecznych dni tylko cztery, więc czytanie przedłuży się do Nowego Roku, ale tym bardziej się cieszę, że będę się mógł oderwać od codzienności.
Zaanonsuję je dzisiaj, nim napiszę coś więcej po ich przeczytaniu:
  1. „Idź, postaw wartownika”, Harper Lee, autorki pięknego bestsellera „Zabić drozda”, zekranizowanego w 1962 roku przez Roberta Mulligana z niezapomnianą rolą Gregory Pecka. Film nagrodzono trzema Oscarami. Dotąd byłem przekonany, że Harper Lee była, jak J.D. Salinger („Buszujący w zbożu”) autorką jednej książki;
  2. „Kino krótkich filmów” Marka Stokowskiego, autora „Samo-lotów” i „Stroiciela lasu”, a także zupełnie nieznanego „Błazna” i wielu książek popularno-naukowych;
  3. „Drugie wejrzenie” Dariusza Filara”, autora „Psa wyścigowego” wydanego w, bagatela, 1984 roku. Dariusz Filar, znany też bez wątpienia miłośnikom literatury fantastyczno-naukowej, wrócił jako pisarz prozy współczesnej (mam nadzieję, bo nie czytałem).
Jest jeszcze czwarta książka, o której napiszę, już przeczytana, „Pułapka na ptaki” Adama Hlebowicza, ale ponieważ moją notatkę o niej zdecydował się zamieścić kwartalnik „Prowincja”, zaczekam na jej publikację przed zamieszczeniem jej na blogu.

A korzystając z okazji, wszystkim czytelnikom mojego bloga życzę spokojnych i pełnych ciepła świąt Bożego Narodzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz