Stefan Kisielewski, zwany
częściej Kisielem, napisał przed laty dwa felietony w wielce
zasłużonym „Tygodniku Powszechnym” o świątecznych gazetach.
Bo świąteczne gazety były zawsze wyjątkowe, bardziej obszerne niż
zazwyczaj i bardziej publicystyczne niż informacyjne. Choć
przeczytałem te felietony w jego zbiorze, już lata po ich pierwszym
opublikowaniu, rozumiałem co miał na myśli, bo w latach
siedemdziesiątych i osiemdziesiątych też kupowałem całe naręcze
tygodników, by w święta zanurzyć się w ich lekturze.
Czasy się zmieniły, w epoce
Internetu czasopisma przestały być już tak ważne jak niegdyś,
wiadomości i felietony napływają w nim falą trudną do
opanowania, ale zwyczaj świątecznej lektury nadal kusi czasem
przeznaczonym tylko dla siebie i słowa pisanego, choć miejsce
tygodników zajęły książki. Staram się wśród książek
wyszukiwać te interesujące, zagubione pośród wszechobecnych
kryminałów i romansów, co się udaje czasem z lepszym, czasem
gorszym skutkiem. Tym razem z niecierpliwością czekam na wydłużony
weekend, bo udało mi się postawić na półce trzy książki dla
mnie ważne. Pierwsza zainteresowała mnie z tego powodu, że
niedawno dopiero świat dowiedział się o jej istnieniu; druga, bo
chociaż napisał ją autor nie tylko znany mi osobiście i którego
twórczość starałem się śledzić, ale umknęła mi w ubiegłym
roku, gdy została wydana; a trzecia, bo czekałem na nią ponad
trzydzieści lat i, jak napisał mi w dedykacji jej autor, poniekąd
w jakiś sposób podobno ją wyczarowałem. Trzy książki, jak trzy
duchy z „Opowieści wigilijnej”, a świątecznych dni tylko
cztery, więc czytanie przedłuży się do Nowego Roku, ale tym
bardziej się cieszę, że będę się mógł oderwać od
codzienności.
Zaanonsuję je dzisiaj, nim
napiszę coś więcej po ich przeczytaniu:
- „Idź, postaw wartownika”, Harper Lee, autorki pięknego bestsellera „Zabić drozda”, zekranizowanego w 1962 roku przez Roberta Mulligana z niezapomnianą rolą Gregory Pecka. Film nagrodzono trzema Oscarami. Dotąd byłem przekonany, że Harper Lee była, jak J.D. Salinger („Buszujący w zbożu”) autorką jednej książki;
- „Kino krótkich filmów” Marka Stokowskiego, autora „Samo-lotów” i „Stroiciela lasu”, a także zupełnie nieznanego „Błazna” i wielu książek popularno-naukowych;
- „Drugie wejrzenie” Dariusza Filara”, autora „Psa wyścigowego” wydanego w, bagatela, 1984 roku. Dariusz Filar, znany też bez wątpienia miłośnikom literatury fantastyczno-naukowej, wrócił jako pisarz prozy współczesnej (mam nadzieję, bo nie czytałem).
Jest jeszcze czwarta książka,
o której napiszę, już przeczytana, „Pułapka na ptaki” Adama
Hlebowicza, ale ponieważ moją notatkę o niej zdecydował się
zamieścić kwartalnik „Prowincja”, zaczekam na jej publikację
przed zamieszczeniem jej na blogu.
A korzystając z okazji,
wszystkim czytelnikom mojego bloga życzę spokojnych i pełnych
ciepła świąt Bożego Narodzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz