wtorek, 27 sierpnia 2013

Długi weekend w...

   Japońska zupa, pizza z opalanego drewnem pieca, gotyckie kościoły i klasycystyczne kamieniczki przy rynku, molo z pięknymi widokami, deptaki pełne przechodniów, kawiarniane ogródki z doskonałym jedzeniem i wyglądająca z każdego zakątka historia. Europa? Na pewno. Daleka? Z Gdańska może trzy godziny jazdy samochodem. Miasto? Po prostu Płock.   Wszyscy wiedzą, gdzie leży Płock, bo każdemu kojarzy się z Petrochemią. I tak je sobie zapewne wyobrażają, jak coś w rodzaju Nowej Huty, zatem jako miejsce, gdzie nie rzeczy godnych oglądania. Nic bardziej mylnego.
   Płock jest urokliwym i jednym z najstarszych w Polsce miast, które może zaoferować turystom sporo atrakcji. Warto się w nim zatrzymać na dwa czy trzy dni, zwłaszcza latem.
   Polubiłem to miasteczko niemal trzydzieści lat temu, gdy pojechałem tam malować kominy, a jakże, w Zakładach Petrochemicznych. Nawet w czasach komunizmu kamieniczki przy deptakach ulicy Tumskiej czy Grodzkiej zwracały na siebie uwagę, nie wspominając o katedrze (w której spoczywają doczesne szczątki m.in. Bolesława Krzywoustego i Władysława Hermana), czy zamku książąt mazowieckich.
   W tamtych czasach pracowaliśmy każdego dnia do późna, ale wieczory i niedziele trzeba było jakoś wypełnić, włóczyliśmy się więc po Płocku i jego zakamarkach. Poza nielicznymi knajpami oferującymi wódkę i kotlet pożarski (czy też raczej kotlet Pożarskiego, bo tak kiedyś go nazywano, ale ten płocki z tamtych czasów nie przypominał w niczym tego, jakim zachwycał się cesarz Rosji, Mikołaj I), zaglądaliśmy do muzeów i do pięknie położonego na wiślanej wysokiej skarpie ZOO. Rozrywek niewiele można było wówczas znaleźć, ale miasteczko i tak zachowało się w mojej pamięci jako sympatyczne.
   Dzisiejszy Płock mile mnie zaskoczył, można dobrze zjeść, a potem spędzić sympatyczny wieczór w jednym z licznych kawiarnianych ogródków. Wypiękniały też odremontowane klasycystyczne kamieniczki przy głównych ulicach, a chociaż te boczne nadal czekają na lepsze czasy, można przespacerować się po nowoczesnym molo i podziwiać widoki roztaczające się z wysokiej wiślanej skarpy. Ceny w hotelu „Płock” (wybrałem go, bo zatrzymywaliśmy się tam w latach osiemdziesiątych) także przyzwoite, biorąc pod uwagę schludne pokoje i smaczne śniadania, dostęp do internetu i obszerny parking na zapleczu. Petrochemia jest na tyle daleko od miasta, że zupełnie się o niej zapomina, to po prostu stare, urokliwe miasteczko leżące niemal w samym centrum Polski. Jeśli ktoś lubi samochodowe wypady w okolice, również się nie rozczaruje, w zasięgu kilkudziesięciu kilometrów leży Łęczyca z pięknym zamkiem, Kruszwica z Mysią Wieżą i jednym z najlepiej zachowanych romańskich kościołów, zapora we Włocławku, skansen wsi mazowieckiej w Sierpcu, tężnie w Ciechocinku i kilka jeszcze innych ciekawych miejsc. Byłem, i nie żałuję. A w drodze do Gdańska można się zatrzymać na kilka godzin w Toruniu, czego nie omieszkaliśmy uczynić. Toruń to nie tylko zabytki, to również... ale o tym już może przy następnej okazji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz