Przegrana Bronisława Komorowskiego w prezydenckich wyborach nie
wynika z nagłego wzrostu miłości do PiS a ze spadku zaufania do PO
i rozpadu ich dotychczasowego elektoratu na mniejsze grupy. Paweł
Kukiz i Ryszard Petru ich przejęli znaczną część, kto wie, czy
nawet nie połowę. Liderzy Platformy za mocno wzięli sobie do serca
stare urzędnicze powiedzenie: „Rzecz nie w działaniu a w
sprawozdaniu”. Przez kilka ostatnich lat trudno było nie odnieść
wrażenia, że w uprawianiu propagandy sukcesu i pokazywaniu, jak
Polska świetnie się rozwija, czerpała swoje wzorce z epoki Edwarda
Gierka. I tak jak wtedy, przez kilka lat się udawało i podobnie jak
wtedy komunistyczni specjaliści, tak teraz spin-doktorzy wyglądali
na bardzo zaskoczonych, że mechanizm przestał działać. A w
gruncie rzeczy wystarczyło, by wyborcy zadali sobie pytanie: skoro
jet tak dobrze Polsce, to dlaczego mi się nie poprawia? Nowe drogi i
stadiony nie przekładają się na dostatniejsze życie. Polacy chcą,
by ktoś pomyślał także o nich, nie tylko o Polsce. Chociaż
młodzi ludzie są w stanie skutecznie konkurować ze swoimi
zachodnimi rówieśnikami, nie chcą wyjeżdżać za pracą, woleliby
pracować w Polsce i zarabiać jak ich znajomi z Niemiec czy Wielkiej
Brytanii.
Postawa młodych, dobrze wykształconych Polaków daleka jest od
roszczeniowej, oni nie chcą niczego dostać za nic, chcą tylko
szansy, by mogli wykorzystać to, czego się nauczyli i co docenić
potrafią pracodawcy, których nie stać jednak na płacenie im tyle,
ile płacą firmy zza zachodniej granicy. Po pierwsze dlatego, że
większość czasu zarządy polskich spółek muszą poświęcać na
borykanie się z urzędniczym państwem, gdzie nikt nie docenia ich
roli, po drugie dlatego, że zaspokajać muszą podatkami i odpisami
na ZUS nienasycone państwo, w którym podatki wciąż wzrastają
pomimo powracających obietnic o ich obniżaniu. Tu już nie chodzi o
to, by dostać dwieście złotych podwyżki, ale by dostać tyle, by
żyć na poziomie równym rówieśnikom z Zachodu. I ci młodzi
ludzie mają rację, są tego warci! A poza tym chcą zmiany
politycznej warty, nowych twarzy, nowej szansy.
Nie mam złudzeń, jeśli w najbliższych wyborach parlamentarnych
wygra PiS, sytuacja Polaków wiele się nie zmieni, bo PiS jest
lewicowo-społeczny, tyle że bardziej chrześcijański i narodowy. A
miejsc pracy i wzrostu zarobków nie zapewnią nowe pomniki dawnej
chwały i dawnych tragedii, nawet jeśli staną na Krakowskim
Przedmieściu. Zresztą wszystko wskazuje na to, że PiS, nawet jeśli
zwycięży w biegu po parlamentarne fotele, nie będzie w stanie
rządzić w pojedynkę. Nawet koalicji nie będzie łatwo zmontować.
Ugrupowanie Pawła Kukiza, które ma szansę na dobry wynik, to twór
raczej efemeryczny i nie wróżę mu istnienia dłuższego niż jedna
kadencja, tym bardziej, że jak dotąd nie podjęto w nim dyskusji o
istnych dla kraju zmianach – wprowadzenie jednomandatowych okręgów,
czego by o nich nie myśleć, niczego nie załatwi. Obawiam się, że
szybko podzielą zwolenników Kukiza poglądy na naprawdę ważne
elementy programu: konstytucję, prawo podatkowe i wysokość
podatkowych stawek, reformę ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych,
gospodarczą wolność i rolę w państwie urzędów skarbowych. A to
tylko kilka spraw, na które trzeba będzie wyrazić opinię. Paweł
Kukiz zdaje sobie z tego sprawę, dlatego jak na razie nie wypowiada
się na ten temat, zamykając wszystko w ogólnikach o potrzebie
zmian.
Bardziej wyrazista zdaje się być niedawno powołana Nowoczesna
Polska Ryszarda Petru, która ma szansę przyciągnąć do siebie
zwolenników liberalnej gospodarki, w tym dużą część
przedsiębiorców, głównie tych najliczniejszych, czyli małych i
średnich. Jest nadzieja, że jej założyciel zdecyduje się
przekształcić dotychczasowe stowarzyszenie w polityczną partię i
skutecznie konkurować z dotychczasowym układem politycznej sceny.
Tak czy inaczej, nie ma sensu zbytnio się tym emocjonować,
doświadczenie pokazuje, że obietnice, nawet te padające z ust
najbardziej eleganckich polityków, mają ten brzydki zwyczaj, że
obietnicami pozostają. Czas pokaże, czy coś się zmieni, ale
nadzieję trzeba mieć zawsze. A na razie po prostu trzeba robić
swoje, bo Polska to taki kraj, który nie rządem stoi, a ludźmi,
którzy wbrew wszystkim i wszystkiemu robią swoje. I nadal wierzą,
że kiedyś coś się zmieni na lepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz