Po powrocie z wakacji i okresie intensywnego nadrabiania zaległości
w pracy, trudno jest włączyć się ponownie do pisania, zwłaszcza
że lipiec obfitował w wydarzenia. Najlepiej będzie chyba zatem na
początek zająć się tematem zawsze aktualnym, a do takich należy
bez wątpienia codzienny polski język, tak potoczny jak i medialny.
Co irytuje mnie najbardziej (a mam nadzieję, że nie tylko mnie)?
Chyba ostatnio przede wszystkim „takowanie”, czyli
dodawanie słowa „tak” na końcu wypowiadanego zdania
oznajmującego. Rozplenił się ten zwyczaj zastraszająco szybko i
opanował wszystkie kręgi społeczne. „Tak” na końcu zdania
słyszy się już wszędzie. Czy nie zirytowałoby najbardziej
cierpliwego słuchacza taka na przykład wypowiedź, jaką ostatnio
słyszałem w radiowej audycji na interesujący mnie zresztą temat:
„Ptaki budują gniazda, taak? Potem składają jaja i wysiadują,
taak? Nie należy im wtedy przeszkadzać, taak?”. To niestety nie
wyjątek, gdy wsłuchamy się w wypowiedzi znajomych bądź
telewizyjnych autorytetów, znajdziemy bardzo dużo podobnych. Mam
wrażenie, że niektórzy traktują ten sposób wypowiedzi jako swego
rodzaju „wielki świat”, metodę okazywania, że nadąża się za
modą. Inni czynią to być może, by dać do zrozumienia rozmówcy
(świadomie bądź nie), że traktują go nieco z góry, jakby
musieli sprawdzać, czy nadąża za wypowiedzią. Większość jednak
wypowiada się bezmyślnie, w stadnym bezrefleksyjnym odruchu.
„Ciężki”, „ciężko” – „ciężko
powiedzieć”, „ciężko wytrzymać”, „ciężka sytuacja”,
„ciężka strata”, „ciężki ”. Przymiotnik (bądź
przysłówek) „ciężki”, „ciężko” tak się rozpowszechnił,
że nikt już nie zauważa, iż jest on irytująco niepoprawny, a
przy tym zubaża polszczyznę. Lepiej brzmiałoby bowiem, na
przykład: „trudno powiedzieć”, „niełatwo wytrzymać”,
„skomplikowana sytuacja”, „bolesna strata”, „mozolna praca”
. Sam profesor Jan Miodek żalił się swego czasu: „Moi
magistranci,
a nawet doktoranci zaczynają mówić i pisać o ‘ciężkim
problemie badawczym’, nie wyczuwając, że w znaczeniu ‘trudny,
skomplikowany, niełatwy, nieprosty’ przymiotnik ‘ciężki’
razi swoją zbyt daleko idącą potocznością”.
Ubolewają i inni językoznawcy, co niewiele zmienia, bo określenie
to wkradło się najpierw do języka potocznego, a potem na salony i
już nikogo nie razi. Zapewne przywędrowało z angielszczyzny (prof.
Jerzy Bralczyk obwinia język niemiecki), gdyż to tam mówi się „It
is hard tu say (Trudno powiedzieć), ale dlaczego z tak wielu znaczeń
słowa „hard” jakie znaleźć można w słowniku (m.in.: trudny,
ostry, twardy, surowy, brutalny, tęgi, silny, sztywny), stosuje się
nagminnie tylko jedno i to nie najlepiej dobrane, bo w istocie
bardziej właściwe do określania wagi przedmiotu (np. ciężka
walizka)?
„Za zero” – jest kolejnym przykładem wypowiedzi
nagminnie stosowanej zwłaszcza w reklamach, lecz wkraczającej także
do rozmów codziennych. Mamy więc konto za zero, wstęp za zero,
abonament za zero itd. Trudno jest znaleźć obecnie coś „za
darmo” czy „bezpłatnie”, bo wyparła je koślawa konstrukcja
wymyślona przez specjalistów od reklam, ale niestety nie od języka.
„Jestem na tak” – ta szczególnie koślawa konstrukcja
ma oznaczać zgodę bądź akceptację jakiegoś stanowiska. Wzięło
się to zapewne z nieporadnie przetłumaczonego tytułu film „Yes
Man” z 2008 roku z Jimem Carreyem w roli głównej i w
błyskawicznym tempie rozprzestrzeniło się wśród telewizyjnych
jurorów popularnych programów z pogranicza sztuki i kiczu, a potem
powędrowało dalej, bo wzorce czerpie się z telewizji. Zaginęło
już zatem poprawne „Jestem za” i „Jestem przeciw” (nie
wspominając o innych konstrukcjach zdań wyrażających wsparcie lub
dystansujących się od niego) i nie zdziwię się, gdy któregoś
dnia usłyszę na sali sejmowej podczas głosowania: „Kto z pań i
panów posłów jest na tak, niech podniesie rękę i naciśnie
przycisk”.
Na razie chyba wystarczy, choć to nie koniec przyglądania się
polskiemu językowi. Czego jednak za dużo na jeden raz, szybko umyka
z pamięci, a warto się nad tym zastanowić, poprzyglądać i
posłuchać, co w mediach mówią i jak mówią ulubieńcy telewidzów
i radiosłuchaczy. Niewielka jest nadzieja, że coś się przez to
zmieni, ale jeśli jakaś nawet niewielka część rodaków używać
będzie innych zwrotów, to już będzie nieco lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz