czwartek, 15 września 2016

Lepszy 17 września

Za dwa dni 17 września i kolejna rocznica wkroczenia do Polski w 1939 roku wojsk sowieckich. Gdy chodziłem do szkoły, nikt nie śmiał to tym mówić, więc warto o tym przypominać, ale chciałbym przypomnieć inne związane z tą datą wydarzenie ze znacznie odleglejszych czasów, ale też bardziej napawające otuchą – bitwę pod Świecinem z 1462 roku.
Miała miejsce 554 lata temu i w historii polskich zmagań z Zakonem Krzyżackim miała kluczowe znaczenie militarne i psychologiczne. Szkoda, że tak niewiele o niej wiedzą nawet mieszkańcy Pomorza Gdańskiego, choć Świecino położone jest w powiecie puckim, na wschód od Jeziora Żarnowieckiego.
Gdy na początku września, po odblokowaniu oblężonego Fromborka, Piotr Dunin na czele liczącego 1500 zaciężnych żołnierzy oddziału ruszył przez Gdańsk w kierunku Pucka i Lęborka, wojna toczona przez króla Kazimierza Jagiellończyka, nazwana przez potomnych trzynastoletnią, trwała już dziewięć lat i nie układała się dla Polski dobrze. U jej początków, 18 września 1454 roku, pierwszą jej wielką bitwę pod Chojnicami polskie pospolite ruszenie, pomimo znacznej przewagi liczebnej, sromotnie przegrało. Potem także niewiele było powodów do radości, chociaż odnotowano kilka spektakularnych sukcesów, takich jak zajęcie Malborka wraz z zamkiem, (choć trudno tu mówić o militarnym sukcesie, bo będące na służbie zakonu czeskie oddziały poddały zamek bez walki, w zamian za zaległy żołd), czy zwycięstwo odniesione przez gdańskich kaprów pod Bornholmem nad wspierającą zakon flotą duńską, Polska ulegała przewadze zakonu i w połowie 1962 roku w rękach polskich pozostawały już w zasadzie tylko Żuławy, połowę Ziemi Chełmińskiej i strzępy południowego Pomorza.
Pomnik upamiętniający bitwę, Źródło: Wikipedia
Murgrabia krakowski i marszałek dworu Piotr Dunin, dowodzący wojskami Korony, gdy nocą z 16 na 17 września, zakładał otoczony wozami obóz obronny, miał świadomość, że czeka go niełatwe zadanie. Chociaż udało mu się, od czasu gdy przejął dowództwo, odnieść kilka sukcesów, takich jak udany desant na Sambię, nie stoczył dotąd większej i znaczącej bitwy. Przeciwnik, z tego co donieśli mu zwiadowcy, posiadał liczebną przewagę, a na domiar złego, ciągnęły mu na pomoc oddziały Eryka II, księcia słupskiego, liczące około sześciuset ludzi. Gdy strudzeni drogą żołnierze budowali nocą wokół obozu szańce nieopodal lasu, planował przebieg bitwy.
Dowodził doświadczonymi oddziałami, składającymi się z najemników, których życiem była wojna. To już nie była polska szlachta, która wstydem okryła się pod Chojnicami, lecz zaprawieni w bojach żołnierze, których zaciągnięto pod polskie sztandary dzięki pieniądzom, jakie podarował królowi wierny koronie Gdańsk i inne pomorskie miasta. Mógł liczyć na nich tak długo, jak długo regularnie otrzymywali żołd, więc tu nie było na razie powodu do zmartwienia. Patrzył w mrok i bardziej czuł, niż widział, że jego obóz okrążają wojska zakonne, którymi dowodził Fritz Raweneck, który postanowił rozprawić się ostatecznie z polskimi oddziałami, a potem przejść do ostatecznej ofensywy na lewym brzegu Wisły, licząc na znaczną przewagę liczebną własnej armii i ciągnące mu w sukurs pod Świecino posiłki. Rozprawa miała być bezlitosna, dlatego odciął wszystkie drogi odwrotu, zmuszając polskiego wodza do ostatecznej bitwy. Ten jednak nie zamierzał się od niej uchylać, był na nią zdecydowany, starał się jednak zaplanować ją tak, by wykorzystać jak najlepiej sytuację, w której się z nalazł. Martwiła go przewaga krzyżackiej jazdy, dlatego ukrył się za osłoną wozów taboru. Liczył na atak krzyżacki już z samego rana, mając nadzieję, że jego kusznicy ukryci za szańcami zdziesiątkują nacierających, dzięki czemu stworzą idealną sytuację do kontrataku.
Poranek zastał wojska obu stron gotowe do bitwy, ale krzyżacki dowódca, gdy w świetle dnia przyjrzał się dobrze obwarowanemu obozowi Polaków i zrozumiał, że jego przewaga nie jest tak duża jak przypuszczał (do wojska Dunina dołączyły w Gdańsku oddziały zaciągnięte przez rajców miasta), wstrzymał zaplanowany atak. Plan Piotra Dunina mógł zostać zniweczony, jednak nie zamierzał siedzieć z założonymi rękami. W obliczu zmieniającej się sytuacji, wykazał się pomysłowością i odwagą cechującą wielkich wodzów. Podjął ryzykowną decyzję przejęcia inicjatywy i przeprowadził pierwszy kawaleryjski atak. Na spotkanie nacierających oddziałów Fritz Raweneck wysłał swoją jazdę, wpadając w misternie zastawione sidła. Polska jazda rozstąpiła się i wycofała, zapewniając własnym oddziałom kuszników ukrytym za szańcami i w lesie doskonałe pole ostrzału. To był prawdziwy pogrom, który umożliwił Duninowi atak wszystkimi siłami na obóz krzyżacki, słabo umocniony ze względu na pośpiech i przekonanie krzyżackiego wodza o własnej przewadze.
Bitwa była zacięta, po obu stronach walczyła doświadczona armia zawodowców, jednak wojska koronne stopniowo zyskiwały przewagę, a gdy padł zakonny dowódca, krzyżackie oddziały poszły w rozsypkę, a część się poddała. Krzyżaccy najemnicy wpadli we własną pułapkę, ponieważ wszystkie drogi odwrotu na ich polecenie zatarasowali dzień wcześniej okoliczni chłopi. Szacuje się, że zginęło ponad 75% krzyżackiej armii, klęska była więc druzgocąca. Nie zdążył z pomocą książę słupski, dotarł na pole bitwy, gdy losy starcia były przesądzone i nie zdecydował się na atak. Natarły natomiast na niego oddziały Dunina i zmusiły jego wojsko do odwrotu.
Bitwa pod Świecinem odwróciła losy wojny i sprawiła, że zmagania między Koroną i zakonem zakończyły się niekwestionowanym zwycięstwem Polski. Kazimierz Jagiellończyk wykorzystał szansę, którą po wielkiej wiktorii grunwaldzkiej zaprzepaścił jego ojciec, Władysław; do Polski wróciło Pomorze Gdańskie, Ziemia Chełmińska i Warmia, a ziemie nazywane później Prusami Wschodnimi stały się lennem Korony.
Po dokładnie ośmiu latach walk (klęska pod Chojnicami miała miejsce 18 września 1454 roku), inicjatywa przeszła w ręce Polskie i, chociaż jeszcze kilka lat trwały zmagania, zapoczątkowała niekwestionowaną przez wiele dziesięcioleci dominację w tej części Europy najpierw Polski, potem Rzeczpospolitej narodów Polski i Litwy. Przypomniałem o tym, by dzień 17 września nie kojarzył się wyłącznie z wrześniową klęską z 1939 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz