Przeglądając niemieckie portale dotarłem przez przypadek do
informacji zaczerpniętej z „Welt am Sonntag” donoszącej, że
przybysze z Bliskiego Wschodu i Afryki, którym przyznano prawo
pobytu w Niemczech, gdyż udowodnili, że są uchodźcami i we
własnej ojczyźnie grozi im niebezpieczeństwo, zaczęli jeździć
za otrzymane zasiłki na urlopy. Dokąd? Ano właśnie do własnej
ojczyzny, tej z której uciekli z lęku o własne życie. Wpaść w
odwiedziny do rodziny, cóż w tym w końcu złego?
(https://www.welt.de/politik/deutschland/article158049400/Fluechtlinge-machen-Urlaub-wo-sie-angeblich-verfolgt-werden.html).
Nie będę tego roztrząsał, każdy czytelnik i tak wyciągnie
własne wnioski z tej informacji. Przytaczam ją dlatego, by po raz
kolejny pokazać, że próby poruszania sumienia Europejczyków
poprzez szermowanie argumentem o ucieczce przed wojną są
nadużyciem. Europa ma do czynienia z imigracją ekonomiczną
(najwyżej kilka procent rzeczywiście ucieka przed prześladowaniami)
i próba wmawiania innym, że tak nie jest wynika albo z zaślepienia,
albo świadomego nadużycia. Emigracja ekonomiczna jest zjawiskiem
znamy i powszechnym, nie ma w niej niczego złego. Zła bywa tylko
metoda, w jaki się potrzebę poprawy własnego losu realizuje, a tu
czasem, przyglądając się niektórym wyczynom pseudo-uchodźców,
można mieć poważne zastrzeżenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz