czwartek, 30 stycznia 2014

Wolna Ukraina

 Nie doceniłem Ukraińców. Wydawało mi się, że tylko Polacy tak długo i z taką determinacją potrafią walczyć o wolność, nie miałem racji.
Dlaczego wysiłki Ukraińców cieszą się wśród Polaków tak dużym wsparciem? Po pierwsze, Polakom nigdy nie był obojętny los narodów starających się zrzucić tyranię. Motto, „Za Waszą wolność i naszą” pojawiało się na sztandarach powstańców listopadowych i wojskach dowodzonych przez Józefa Bema na Węgrzech w 1948 r. Po drugie, sytuacja na Ukrainie przypomina tę z lat osiemdziesiątych w Polsce, gdy stan wojenny wprowadził Wojciech Jaruzelski – manifestacje, strajki i ofiary reżimu nadal żywo tkwią w naszej pamięci.
Polacy pamiętają jednak o jeszcze jednym fakcie, mianowicie o tym, jak istotne dla naszej walki było wsparcie udzielane nam w latach 80. przez przywódców Zachodu, m.in. Ronalda Reagana, Margaret Thatcher czy Helmuta Kohla. Tysiące mieszkańców Zachodu zaangażowanych było w niesienie Polakom pomocy, płynęła do nas nie tylko żywność, ale także sprzęt poligraficzny i pieniądze dla demokratycznej opozycji. Czujemy się zobowiązani odwzajemnić to teraz innemu walczącemu o wolność i demokrację narodowi.
Nie wiadomo, jak zakończy się ukraińska rewolucja, sytuacja zdaje się wciąż balansować na granicy równowagi, która zamienić się może w czarny scenariusz dyktatury sił specjalnych lub, w co wierzę, porozumienie prowadzące do wolnych wyborów prezydenckich i parlamentarnych.
Trafiają się, niezbyt częste na szczęście opinie, że obecne wystąpienia na Ukrainie są buntem przeciwko legalnie wybranej władzy. Śmiem nieco wątpić, biorąc pod uwagę, jak wiele zgłoszono po ostatnich wyborach protestów, czy były one do końca uczciwe i transparentne. Ale nawet jeśli tak, istotą demokracji jest właśnie to, że wyborcy zmieniać mogą opinię, a gdy do tego dochodzi, zmienia się też sytuacja polityczna, a wtedy jedynym właściwym rozwiązaniem jest ogłoszenie kolejnych wyborów, bo tylko one mogą zweryfikować prawdę o sympatiach i antypatiach obywateli. Jeśli nadal większość uważa za słuszną politykę Janukowycza, nie ma się czego obawiać, wręcz przeciwnie, udowodniłby światu, że nadal ma prawo dysponować powierzonym mu przez naród mandatem. Przegrana zdecydowałaby natomiast o jego odejściu. W jednej czy drugiej sytuacji któraś ze stron musiałby przełknąć gorzką pigułkę przegranej, ale zapobiegłoby to eskalacji przemocy i groźbie otwartego wewnętrznego konfliktu.

Sercem jestem z protestującymi Ukraińcami i ich prawem do decydowania o losach własnej ojczyzny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz