Popadał nieśmiało śnieg, za dnia temperatura spadła
poniżej zera.
Co
jakiś czas, kiedyś częściej, napada mnie chęć kupowania czasopism literackich,
które potem czytam przez kolejne miesiące. To taki mój przegląd tego, co się
zmienia, ostatnio niezbyt pochlebny. Dziś właśnie mnie naszło, w Galerii
Bałtyckiej wszedłem do Empiku i wydałem sto złotych wynosząc ze sobą siedem
grubych zeszytów. Miałem ochotę jeszcze na The
Time, który kiedyś prenumerowałem, ale dwadzieścia złotych (czy coś koło
tego) wydawało mi się za dużą przesadą. Jest „Magazyn Literacki Książki” znany
mi do dawna, choć obecnie nieco inaczej wydawany; „Zeszyty Literackie”, w stanie
wojennym trudne do zrealizowania marzenie czytelników krajowych, choć jednak
docierały z Paryża budząc ogromne zainteresowanie jako doskonale wydana esencja
niezależnej literatury; „Pamiętnik Literacki”, nobliwe bo liczące ponad sto lat
czasopismo Instytutu Badań Literackich
PAN; wrocławska „Odra”, której żadnemu miłośnikowi pism społeczno-literackich w
Polsce przedstawiać nie trzeba; „Wyspa”, kwartalnik już
dwudziestopierwszowieczny (powstał w tym tysiącleciu) wydawany przez Bibliotekę
Analiz i pierwszy raz w moich rękach, ale za to dwuczęściowy bo z suplementem;
oraz „Borussia”, olsztyńskie pismo które tym nabytym przeze mnie numerem kończy
swoje istnienie. Przede mną moc lektury rozłożonej na miesiące, będę wspominał
o wrażeniach. Zabrakło mi tylko „Twórczości”, nie zauważyłem, a nieco gonił
mnie czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz