wtorek, 15 marca 2022

 Zaświeciło słońce i nieco wzrosła temperatura, a już zaroiło się pod naszym balkonem.W krzewach i naszym karmniku nieustanny ruch. Wróble i mazurki i para sikorek bogatek gościła się u nas przez całą zimę, ale nie w takiej liczbie jak obecnie, zwłaszcza sikorek przybyło całe stado. Wszystko ruchliwe i radosne. Cieszę nimi oczy z równą skwapliwością, jak promiennym wiosennym słońce, bo tę czuć już w powietrzu i widać na krzewach, które nieśmiało jeszcze, ale już zazielenione wypuszczając pączki, a na drzewie w ogrodzie naprzeciw mojego biura zażółciły się mirabelkowe kwiaty.

Zazwyczaj z zadowoleniem kłaniałbym się wiośnie, bo to wyczekiwana nie tylko przeze mnie pora zwiastująca i bezmiar świeżej zieleni i coraz gorętsze promienie słońca, ale w tym roku tę radość przykrył ponury cień wojny w Ukrainie, która już dwudziesty dzień stawia opór Rosji. I nadal zastanawiam się, jak to możliwe, że Zachód, a po części także część elit dawnych demoludów, i nie mam tu na myśli wyłącznie Viktora Orbana, dała się na tyle uśpić Putinowi, że nawet po roku 2014, nawet w obliczu ostrzeżeń prezydenta Josepha Bidena, do samego końca nikt nie potrafił uwierzyć, że Putin naprawdę może zaatakować Ukrainę.

W pierwszym tegorocznym numerze dwumiesięcznika "Nowa Europa Wschodnia" Klaus Bachmann, niemiecki dziennikarz, na tyle mocno związany z Polską, że Bronisław Komorowski nadał mu tytuł profesorski (Bachmann obronił doktorat na Uniwersytecie Warszawskim a habilitował na Wrocławskim), na pytanie dziennikarza o możliwość zaatakowania Ukrainy przez Rosję odpowiedział "Myślę, że Rosja tego nie zrobi, cho c nie mam dobrych argumentów, żeby uzasadnić". To znamienne, bo mnie tylko on, nikt nie miał argumentów, a jednak od lat wierzono, że  Rosja nie będzie agresorem. Jak niegdyś Hitlerowi pozwalano, by Putin zagarniał prowincje kolejnych uznanych przez świat Zachodu państw (w Europie po części okupowane są od lat przez Rosję także Mołdawia i Gruzja), racjonalizując jego postępowanie na wszelkie możliwe sposoby, nawet odebranie Ukrainie Krymu i Donbasu zakończyło się tylko symbolicznymi sankcjami, o których, we wspomnianym wywiadzie, profesor Bachmann powiedział: "...pamiętam dyskusję o sankcjach z moim kolegą z Moskwy, który jest dość bliski Kremlowi. Na pytanie, o to, czy sankcje ich bolą, odpowiedział, że w zasadzie nie bolą, ale są nieprzyjemne, bo to znaczy, że Rosja nie jest równorzędnym partnerem dla Niemiec i Stanów Zjednoczonych". Polecam ten numer styczniowo-lutowy, bo zamroził on Zachód i Wschód w ostatniej chwili jego przedwojennego status quo, które już nie powróci nigdy. Wystarczył kilka dni, by zmienił się układ sojuszów, geopolityka i wizja przyszłości świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz