poniedziałek, 10 września 2018

Kolejny dzień


Nadal piękna pogoda, wczoraj rano kilkadziesiąt minut intensywnego deszczu, potem pogodnie, dziś także ponad dwadzieścia stopni i słonecznie. Pod tym względem to zupełnie wyjątkowy rok.
Kilka dni temu na Netflixie obejrzałem film hiszpański „Prawa termodynamiki”, zabawna opowieść z kategorii romansów, która wydarzenia z życia uczuciowego tłumaczy właśnie zasadami fizyki. Ciekawa komedia romantyczna, bo do mocno wyeksploatowanego gatunku wprowadza coś nowego, na tyle nowego, że sam zacząłem wyszukiwać w Internecie informacji o prezentowanych tam prawach, a w końcu przypomniałem sobie „Feynmana wykłady z fizyki”, starą już, bo bodaj z lat siedemdziesiątych książkę, czy raczej kilka książek, które swego czasu przeglądałem, ale nigdy nie przeczytałem w całości. Pokazał mi je Karol, kolega z klasy, zdolny matematyk, potem absolwent wydziału elektrycznego Politechniki Gdańskiej, ale wówczas fizyka nie należała do moich faworyzowanych dziedzin, więc na przeglądaniu się skończyło.
Teraz zacząłem czytać Feynmana ponownie, chociaż nie jest to łatwe, bo czytam jednocześnie „Ulicę Nadbrzeżną”, a przy tym, przyznaję, gdy po ośmiu godzinach wracam z pracy, czuję się zmęczony i najprzyjemniejsze jest położenie się na sofie i oglądanie filmów przy jednoczesnym czytaniu czegoś sympatycznego, takiego jak Steinbeck. Feynman, choć jego wykłady są pisane naprawdę przystępnie, mimo wszystko wymaga skupienia. To jest chyba przeze mnie najbardziej odczuwalny przejaw starzenia się: zmęczenie. Kiedyś po powrocie do domu byłem pełen energii, wyruszałem spotkać się z ludźmi, sam do jakiegoś lokalu na piwo z kolegami, bądź z Gosią do znajomych; a teraz nic, już na to nie mam ochoty. Jestem już po południu mniej wydajny i mentalnie, i intelektualnie. Nie palę już od kilku lat (jak ja w ogóle mogłem palić?), coraz rzadziej popijam drinki, bo nie dość, że następnego dnia bolą mnie stawy, to nie sprawia mi to już takiej przyjemności, nie smakuje mi ani sam alkohol, ani stan, który wywołuje. Może alkohol jest tylko taki dobry z nikotyną? Jeśli tak, bez żalu zostawiam je za sobą, co nie znaczy, że nie będę sięgał okazjonalnie po trunki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz